„Nie przeżyłem lepszych i piękniejszych chwil niż tutaj”. Droga Lwa – edycja druga
Artykuł pochodzi z Aleteia Polska (Link do artykułu).
Ćwiczenia duchowe pośród wieżowców i night clubów? Czy to jest konferencja? Nie do końca. Warsztaty? Też nie do końca. Kurs lub rekolekcje? Też nie. Trudno wytłumaczyć tę formę. Niemniej świadectwa uczestników mówią jasno: warto.
Ćwiczenia duchowe wśród wieżowców
W większości docierali piechotą z warszawskiego Dworca Centralnego. Pamiętam ekscytację na wielu twarzach, u niektórych rezerwę – jak to u mężczyzn. Do wieżowca Oxford Tower mieli kilka kroków. Dla niektórych była to rzadka okazja zobaczenia serca warszawskiego Śródmieścia.
Ćwiczenia duchowe w takim miejscu, wśród wieżowców? „Taki znak czasu” – stwierdził bp Romuald Kamiński, pasterz diecezji warszawsko-praskiej, w drodze na Eucharystię podczas pierwszej edycji Drogi Lwa.
Te okolice to miejski pęd i – jak na polskie warunki – industrialny rozmach. Jednocześnie jest to miejsce, które raczej nikomu nie kojarzy się z rekolekcjami, ćwiczeniami duchowymi i modlitwą.
Sam podróżowałem na każdy z dni Drogi Lwa samochodem. Świadectwem pewnej specyfiki tego miejsca były wysypujące się po każdym dniu zza szyby auta wizytówki night clubów. Myślałem: pustynia – dzięki Bogu nie z pogardą, ale z radością, że możemy w takim miejscu być obecni z dobrą nowiną o męskości, która nie idzie na łatwiznę odwiedzania takich czy innych „przybytków”, ale podejmuje trud codziennej pracy nad sobą.
Wstańcie z kanapy
Z parafialnej salki, zakrystii, domu rekolekcyjnego, gdzie niektórzy tak łatwo nie przyjdą, poszliśmy niejako do świata. W trakcie pierwszej edycji Drogi Lwa miałem poczucie, że robimy coś, co w polskim Kościele wciąż jeszcze jest zbyt rzadkie – wydarzenie na najwyższym poziomie zarówno pod względem oprawy jak i merytoryki.
Miałem w głowie przekonanie: tak powinna wyglądać katolicka propozycja dla mężczyzn. A widząc “kręcących się” na tyłach audytorium braci z różańcami, byłem pewien, że nic tu nie jest na pokaz i całe przedsięwzięcie ma silne duchowe mury.
Czy to jest konferencja? Nie do końca. Warsztaty? Też nie do końca. Kurs lub rekolekcje? Też nie. Trudno wytłumaczyć tę formę, która jest zmienna, dynamiczna i angażująca. Dodatkowo bardzo często o ten czas trzeba zawalczyć, bo program startuje w już piątek rano. Niemniej świadectwa uczestników mówią jasno: warto.
Jak deklarują, jeden dzień wolnego w pracy i pokrycie kosztu uczestnictwa to nic w porównaniu z owocami, jakie zebrali. A jeżeli finanse miałyby stanowić barierę, organizatorzy zadbają o to, by nie stanowiły. Trzeba tylko się do nich odezwać.
Ambasadorzy
Projekt wspierają mężczyźni, którzy dokonali już czegoś w swoim życiu, a w Drodze Lwa dostrzegli miejsce wzrostu, które pociąga do konkretnych zmian.
Jak powiedział podróżnik i działacz społeczny Jasiek Mela: odwaga, braterstwo, męstwo to bezcenne wartości w życiu każdego faceta.
„Sam tego doświadczam. Warto jest w życiu stawiać sobie wyzwania, ale nie do wszystkiego jestem w stanie dojść sam. Potrzebuję ludzi obok siebie, potrzebuję braci, dzięki którym można się inspirować i wzrastać, będąc pokornym przed Bogiem. Jestem pewien, że Droga Lwa daje właśnie takie możliwości rozwoju” – powiedział.
Z kolei prezes Fundacji „Edukacja z Wartościami”, człowiek, który współtworzył 30 szkół chrześcijańskich w Polsce Jacek Weigl, wzywa: „Bądź wśród mężczyzn, którzy cię motywują, mobilizują, dają perspektywę życia dla kogoś, perspektywę zmiany”.
Jak twierdzi, Droga Lwa to miejsce, które może być punktem startu do realizacji marzeń, bo jest to wydarzenie, które zmienia sposób myślenia, postrzegania rzeczywistości wokół siebie.
Odważ się!
„Nie przeżyłem lepszych i piękniejszych chwil niż tutaj – stwierdził krótko Jacek Kraska z Żołędowa k. Bydgoszczy po pierwszej edycji Drogi Lwa. – Moje myślenie na temat męskich relacji, męskiej duchowości, wywróciło się o 180 stopni” – dodał.
Z kolei o. Michał Kubicz, dominikanin studiujący obecnie w Rzymie powiedział: „Jako mężczyźni jesteśmy często pełni rezerwy. Nasze relacje czasami zatrzymują się na pewnym poziomie, który nie pozwala iść dalej. Coś nas blokuje. To miejsce i ten czas otwiera zupełnie nową perspektywę”.
Więcej informacji i zapisy: kliknij TUTAJ.